Jesień życia. Czyż nie tak nazywa się starość? Jak wygląda z bliska? Przekonają się o tym przedszkolaki z grupy Jeżyków, które pewnego dnia odwiedzają mieszkańców willi Złota Jesień. Czy takie miejsca przytłaczają? A może są nie mniej zwariowane niż przedszkola? Dlaczego pomysł na integrację pokoleń jest taki genialny?

W książce „Willa Złota Jesień” opiekunki z przedszkola, panie Ach i Och, zabierają podopiecznych do domu, gdzie mieszkają prawie wszystkie babcie i wszyscy dziadkowie, którzy nie potrafią już sami sobie radzić. Na początku to miejsce kojarzy się dzieciom z nudą. Ba, nawet obawiają się, czy przypadkiem nie znajduje się tam jakaś czarownica. Powoli jednak strach zastępuje ogromna ciekawość.

Okazuje się, że w willi czeka na najmłodszych całkiem doborowe towarzystwo. Mieszka tam wróżkowa babcia Stefania ze srebrnymi włosami, dziadek Oliwii z odkręcaną nogą, pani Krysia, która ma tajemną skrytkę w pianinie oraz sympatyczny pan Tadeusz, wędkujący każdego dnia w akwarium.

Starość pokazana w książce przez Stefanie Höfler nie przeraża, nie jest przygarbiona ani brzydka. Emanuje ciepłem, marzeniami, kolorami. Czas w willi płynie wolniej, ale nie odczuwa się tam strachu przed samotnością czy nieporadnością. Każdego dnia dzieje się coś ciekawego.

Świetna lektura dla dzieci! Autorka porusza temat starości, jednak robi to z humorem, dystansem, a przy okazji uczy najmłodszych empatii. Ta krótka opowieść może być zachętą do odwiedzania takich miejsc. Na pozytywny odbiór książki wpływają również ilustracje Claudii Weikert, podszyte łobuzerskim uśmiechem.

Starsi ludzie są trochę jak jabłka. Bo gdy żyje się bardzo długo na świecie, to skóra robi się mięciutka i pomarszczona.

Z tej serii polecamy również:

Leśne przedszkole